Porady i rynek
Punkt zwrotny w historii motoryzacji? Pokłosie afery TDI...
Redakcja ChceAuto.pl | 2015-09-25 | Opinie

Ten skandal – jak żaden inny – może odbić się na kształcie europejskiej motoryzacji. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska EPA zarzuciła Volkswagenowi oszustwa przy testach dotyczących emisji spalin silników TDI.
Chodzi o stosowanie nielegalnego oprogramowania sterującego pracą silnika i systemów odpowiadających za oczyszczanie spalin. Wgrany w fabryczny komputer soft sterujący, na podstawie danych z jednostki napędowej, położenia pedału przepustnicy czy – chociażby – ruchów kierownicą – wykrywał kiedy samochód poddawany jest testom emisji i ograniczał osiągi silnika w taki sposób, by mieścił się on w dopuszczalnych normach. Rzeczywista emisja tlenków azotu NOx i cząstek stałych w warunkach zwykłej, drogowej eksploatacji, była nawet 40-krotnie wyższa! W czasie normalnej jazdy drogowej program ograniczał np. stosowanie mocznika (AdBlue) rozkładającego cząstki NOx w reaktorze katalitycznym, dzięki czemu niewielki zbiornik płynu wystarczał na kilkadziesiąt tys. km.
Początkowo mówiło się wyłącznie o silnikach z rodziny EA189, czyli popularnych, produkowanych m.in. w Polkowicach na Dolnym Śląski, 2,0l TDI z systemem CR. Nielegalne oprogramowanie (jednostki sterujące dostarcza Bosch) miało trafić do 11 mln samochodów na całym świecie. Szybko jednak okazało się, że podobne programy - najprawdopodobniej – stosowano też w silnikach 1,4 l TDI, 1,6 l TDI czy 3,0 l TDI, które trafiały pod maski większości pojazdów wszystkich marek niemieckiego koncernu. Gdy skandal przybrał na sile do dymisji podał się sam prezes Volkswagena – Martin Winterkorn. Na stanowisku szefa koncernu zastąpił go dotychczasowy prezes Porsche - Matthias Mueller.
Za stosowanie nielegalnego oprogramowania Volkswagenowi grozi w USA 18 mld dolarów kary. Afera może być jednak punktem zwrotnym w historii motoryzacji. Niewykluczone, że w jej następstwie z oferty zniknąć mogą niemal wszystkie większe silniki Diesla stosowane do napędu samochodów osobowych.
Może się tak stać, jeśli przedstawiciele Unii Europejskiej – zgodnie z zapowiedziami – zmienią sposób certyfikowania nowych pojazdów, tak by poziom emisji spalin, a co za tym idzie zużycie paliwa, mierzone było w rzeczywistych warunkach drogowych. Jeśli tak się stanie spełnienie obowiązującej od września normy EU6, dla większości silników – nawet tych wyposażonych w filtry cząstek stałych i reaktory katalityczne – może się okazać zbyt trudnym zadaniem! Warto zauważyć, że przedstawiciele konkurencyjnych dla Volkswagena marek nabrali wody w usta i starają się nie komentować sprawy. To z kolei sugeruje, że również oni mają na sumieniu podobne machlojki z silnikami wysokoprężnymi.
Ciekawym zrządzeniem losu Amerykanie mogą wywrzeć ogromny wpływ na kształt europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i doprowadzić część producentów ze Starego Kontynentu na skraj bankructwa. Największym wygranym okaże się w tym przypadku Toyota, która od lat rywalizuje z Volkswagenem o palmę pierwszeństwa w rankingu największych producentów aut na świecie. Japończycy – jak żaden inny koncern – w ostatnim czasie inwestowali głównie w rozwój – alternatywnych dla silników Diesla – pojazdów hybrydowych. Te przez wielu ekspertów (i przedstawicieli branży motoryzacyjnej) w Europie, z pobłażaniem traktowano w kategoriach „pomyłki” i „ślepej kiszki” motoryzacji...
Chodzi o stosowanie nielegalnego oprogramowania sterującego pracą silnika i systemów odpowiadających za oczyszczanie spalin. Wgrany w fabryczny komputer soft sterujący, na podstawie danych z jednostki napędowej, położenia pedału przepustnicy czy – chociażby – ruchów kierownicą – wykrywał kiedy samochód poddawany jest testom emisji i ograniczał osiągi silnika w taki sposób, by mieścił się on w dopuszczalnych normach. Rzeczywista emisja tlenków azotu NOx i cząstek stałych w warunkach zwykłej, drogowej eksploatacji, była nawet 40-krotnie wyższa! W czasie normalnej jazdy drogowej program ograniczał np. stosowanie mocznika (AdBlue) rozkładającego cząstki NOx w reaktorze katalitycznym, dzięki czemu niewielki zbiornik płynu wystarczał na kilkadziesiąt tys. km.
Początkowo mówiło się wyłącznie o silnikach z rodziny EA189, czyli popularnych, produkowanych m.in. w Polkowicach na Dolnym Śląski, 2,0l TDI z systemem CR. Nielegalne oprogramowanie (jednostki sterujące dostarcza Bosch) miało trafić do 11 mln samochodów na całym świecie. Szybko jednak okazało się, że podobne programy - najprawdopodobniej – stosowano też w silnikach 1,4 l TDI, 1,6 l TDI czy 3,0 l TDI, które trafiały pod maski większości pojazdów wszystkich marek niemieckiego koncernu. Gdy skandal przybrał na sile do dymisji podał się sam prezes Volkswagena – Martin Winterkorn. Na stanowisku szefa koncernu zastąpił go dotychczasowy prezes Porsche - Matthias Mueller.
Za stosowanie nielegalnego oprogramowania Volkswagenowi grozi w USA 18 mld dolarów kary. Afera może być jednak punktem zwrotnym w historii motoryzacji. Niewykluczone, że w jej następstwie z oferty zniknąć mogą niemal wszystkie większe silniki Diesla stosowane do napędu samochodów osobowych.
Może się tak stać, jeśli przedstawiciele Unii Europejskiej – zgodnie z zapowiedziami – zmienią sposób certyfikowania nowych pojazdów, tak by poziom emisji spalin, a co za tym idzie zużycie paliwa, mierzone było w rzeczywistych warunkach drogowych. Jeśli tak się stanie spełnienie obowiązującej od września normy EU6, dla większości silników – nawet tych wyposażonych w filtry cząstek stałych i reaktory katalityczne – może się okazać zbyt trudnym zadaniem! Warto zauważyć, że przedstawiciele konkurencyjnych dla Volkswagena marek nabrali wody w usta i starają się nie komentować sprawy. To z kolei sugeruje, że również oni mają na sumieniu podobne machlojki z silnikami wysokoprężnymi.
Ciekawym zrządzeniem losu Amerykanie mogą wywrzeć ogromny wpływ na kształt europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i doprowadzić część producentów ze Starego Kontynentu na skraj bankructwa. Największym wygranym okaże się w tym przypadku Toyota, która od lat rywalizuje z Volkswagenem o palmę pierwszeństwa w rankingu największych producentów aut na świecie. Japończycy – jak żaden inny koncern – w ostatnim czasie inwestowali głównie w rozwój – alternatywnych dla silników Diesla – pojazdów hybrydowych. Te przez wielu ekspertów (i przedstawicieli branży motoryzacyjnej) w Europie, z pobłażaniem traktowano w kategoriach „pomyłki” i „ślepej kiszki” motoryzacji...
Opinie i komentarze na temat artykułu
Zobacz także

Toyota Prius Plug-in Hybrid. Ceny
2017-03-15 | Opinie (0)
Nowa Toyota Prius Plug-in Hybrid kosztuje od 152 900 zł, czyli o 11 000 zł więcej niż Prius w porównywalnej wersji Prestige. Samochód można nabyć także w programie Leasing SmartPlan – wysokość miesięcznej raty zaczyna się od 1 210 zł netto, w... »
Nissan e-POWER
2016-11-09 | Opinie (0)
Nissan, który w ofercie ma elektrycznego Leafa, nie sprzedawał dotąd samochodów hybrydowych. Wkrótce to się jednak zmieni.Japończycy zaprezentowali nowy układ napędowy o nazwie e‑POWER. Bazuje on na technologii stosowanej w Nissanie Leaf —... »
BMW 740e iPerformance. Hybryda plug-in
2016-07-17 | Opinie (0)
BMW wprowadza na rynek hybrydową wersję modelu 7. Pojazd będzie nosił nazwę BMW 740e iPerformance i będzie dostępny również w wersji z przedłużonym rozstawem osi (740Le iPerformance) oraz napędem wszystkich kół AWD (wyłącznie w wersji... »
Volkswagen Passat GTE. Ceny
2016-05-18 | Opinie (0)
W polskich salonach Volkswagena można zamawiać Passata w wersji GTE, czyli z hybrydowej.Volkswagen Passat GTE wyposażany jest w 1,4-litrowy silnik TSI o mocy 156 KM oraz w silnik elektryczny osiągający moc 85 kW/115 KM. Obydwie jednostki zapewniają... »
Hyundai IONIQ w pełnej krasie
2016-02-06 | Opinie (0)
Wiemy już niemal wszystko o najnowszym modelu Hyundaia o nazwie IONIQ. Poznaliśmy wygląd tego pojazdu oraz dane techniczne.Hyundai IONIQ to pierwszy model tego producenta, który dostępny będzie wyłącznie z alternatywnymi źródłami napędu. Oferta... »